Miły piątkowy wieczór...
Komentarze: 0
No i zaczął się kolejny udany piątkowy wieczór. Mieliśmy iść na
imprezę ale oczywiście mój małżonek postanowił inaczej.
Bo niby dlaczego miałabym spedzić wieczór poza domem.
Ja nadaję się tylko by siedzieć w domu albo w pracy a w sobotę
wieczorem w porze letniej na działce. Moi znajomi to źli znajomi.
On ich chyba nie ma albo ja ich nie znam. Oczywiście, to że nie
poszliśmy to moja wina. Ja nie chciałam. Ale kto by chciał. Do dzisiaj
było mówione, że idziemy. Od rana dzisiaj już nie wiedział czy idziemy.
A od południa stał w oknie i mówił, że zacznie zaraz padać (impreza to piknik).
To stwierdziłam, że nie idę. Dzwoniła teściowa i pytała czy idziemy to się
dowiedziałam że nie bo ja nie chcę (cztery razy wcześniej pytał mnie o to i
i mówiłam, że ja chcę). Więc powiedziałam, że dzisiaj po raz ostatni
wyszłam z Nim z domu( zawiózł mnie do firmy, swojej, bo tam też ja pracuję).
Ma imieniny teściowa w niedzielę ale też nie pójdę. I zaczynam szukać pracy!!!
Dodaj komentarz